Sesja to wspaniały czas. Można zgooglować “jak przeżyć sesję”, się namęczyć, napracować, nastarać, zaniedbać sen, zupełnie popsuć relacje międzyludzkie, nadwyrężyć związek, zignorować rodzinę, wypić nadmiar kawy, zwątpić we własne siły, poczuć się królem świata a potem i tak uwalić przedmiot, bo coś się źle potoczyło. Ach, studia :) Jak zatem przeżyć taką brzydką sesję? W internecie znajdziecie dużo porad opierających się o dobre rozplanowanie nauki, częste przerwy, korzystanie z mnemo-technik i tak dalej. To dobre rady. Niektóre z nich są nawet na tym blogu. Łapanie mądrego balansu pomiędzy pracą i odpoczynkiem oraz wyrabianie w sobie dyscypliny by, jak już się pracuje, pracować tytanicznie, to generalnie dobry pomysł na życie. Kilka skutecznych nawyków i nieważne, czy będzie przed Tobą sesja, czy rozliczenie kwartalne, czy problem z bliskimi – jakoś sobie poradzisz. Tak tylko mówię. Tym razem chcę zaproponować Ci jednak coś innego. Cały system, strukturę myślenia, dzięki której przetrwanie nawet najbardziej odjechanej sesji będzie, po prostu, wykonalne. I wiesz, nie chcę zapeszać, ale może nawet ze dwa egzaminy uda się zdać? ;) Potrzebujesz w tym celu spokoju, celowości i poczucia kontroli. A z rzeczy materialnych: kawy. I notesów, oczywiście. Ale powiedzmy, że na początek kawa wystarczy ;) Na początek najważniejsze: spokój Bez spokoju w zasadzie NIC się nie da zrobić z długotrwałym skutkiem (tzn. inaczej niż na moment, bo cudem udało się w ostatniej sekundzie coś ogarnąć) i bez płacenia nadmiernych kosztów psychologicznych (czyli, prosto mówiąc, nie robiąc sobie wrzodów). A ze spokojem? Nawet najgorsze wyzwania są całkiem “do ogarnięcia”. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Powstaje pytanie: jak osiągnąć taki fajny spokój? Pomaga nam jeden z moich ulubionych stoików. “Spokój nie może być osiągnięty przez ludzi innych niż ci, którzy osiągnęli wcześniej stabilną i silną moc osądu – reszta ciągle upada i powstaje w swoich decyzjach, miota się na przemian w stanie odrzucenia i w stanie akceptowania rzeczy. Jaki jest powód tego chodzenia w przód i w tył? Jest tak, ponieważ nic nie jest dla nich jasne i polegają oni na najbardziej niepewnym przewodniku – powszechnej opinii.” Seneka (Moral Letters, – 58a) Podstawą spokoju jest pewność. Uświadomienie sobie pewnych rzeczy, których potem już nie kwestionujemy. Pisałem o tym niedawno w tekście “Jak uwierzyć w siebie“, który tak naprawdę o wierze w siebie zupełnie nie jest. Gdy człowiek umie pogadać “sam ze sobą” i nauczy się nie kokietować, że “oj oj, tak naprawdę wcale nie jestem taki dobry” to wtedy dzieje się magia. Wtedy człowiek jest w stanie nazwać, jaki JEST. I gdy będzie miał to mocne odniesienie do samego siebie, w efekcie stabilniej wytrzyma wszystkie ataki z zewnątrz. Przez “ataki” mam tu na myśli każde zachowanie otoczenia, innych studentów, współpracowników, które może negatywnie wpłynąć na Twoje samopoczucie lub humor. Kojarzysz kogoś, kto siedzi przed salą, przed kolokwium i histeryzuje, że nic nie potrafi i że na pewno nie zda? No, to tak między nami, co Cię ta osoba obchodzi? Jak nie zda, to jej sprawa. Nie siedzisz przed tą salą, by ona zdała. Spokój to: 1) wiedza na temat swoich mocnych i słabych stron, 2) opracowanie taktyk by słabe strony nie przeszkadzały w trakcie egzaminów, 3) ciągłe świadome i mądre dowiadywanie się na temat trudności wraz z opracowywaniem taktyk, by sobie z nimi poradzić oraz 4) rozsądek pozwalający na “odbicie” każdej zewnętrznej informacji mogącej Cię wyprowadzić z równowagi. Warto go w sobie wytrenować. Jeśli pożądasz spokoju w życiu, spróbuj mojego newslettera. Jak przeżyć sesję? Po spokoju pora na najważniejsze: celowość. W trakcie sesji jedną z najbardziej bolących dolegliwości jest bieganie w kółko, za własnym ogonem, bez sensu. Objawia się to na różne sposoby. Czasem ktoś uczy się przedmiotów nie w takiej kolejności, w jakiej ma egzaminy. A czasem kseruje dziesiątki dodatkowych skryptów, choć zostało powiedziane, że podstawowy podręcznik oraz notatki z wykładów dadzą radę. Takie dodatkowe działania są super. O ile Twoim celem jest PEŁNE zrozumienie tematu. Niestety, ludzie często je podejmują gdy ich celem jest wyłącznie zdanie egzaminu. Znowu odniosę się do Seneki. “Niech wszystkie Twoje wysiłki będą skierowane ku czemuś, niech koniec będzie w zasięgu wzroku. To nie samo działanie rozprasza ludzi, ale mylne przekonanie na temat rzeczy prowadzi ich do szaleństwa.” Seneka (On Tranqulity of Mind, Chcesz najprostszą i najbardziej zdroworozsądkową radę na świecie? Jeśli masz przed sobą COŚ DO ZROBIENIA to niech Twoje starania będą nakierowane na ZROBIENIE TEJ RZECZY. I żadnej innej. Świetną taktyką na ogarnięcie celowości w trakcie sesji jest dokładne rozpisanie pełnego kalendarza wydarzeń. Wszystkie egzaminy. Wszystkie terminy. Sprawdzenie, co się na siebie nakłada a pomiędzy czym jest luz. Potem należy w taki kalendarz powpisywać odpoczynki i luźniejsze przebiegi. Sen. Dzięki temu przy każdej czynności wie się, po co się ją robi. Nic nie działa zbawienniej na motywację i chęć pracy niż bardzo głębokie poczucie celowości tego, co się robi. Jest to efekt na tyle silny, że często nawet “pokona” zupełnego “niechcieja” wywołanego nielubianym przedmiotem. Ja w ten sposób wkręciłem się w statystykę. Okej, była nudnawa, ale za to jak się fajnie trzaskało wszystkie trendy i tak dalej :) (Ojaaa, albo robił ktoś z Was maszynowo całki? To też się ekstra liczyło!) (Na marginesie, jeśli szukasz pomysłu na siebie – polecam mój autorski e-book z najlepszymi narzędziami, by osiągnąć ten cel!) Celowość to: 1) świadomość co się powinno robić, po co się to robi oraz jak powinno się to robić, 2) zrozumienie konsekwencji i stawek stojących za tym co się robi, lub czego się nie robi, 3) pogodzenie się z faktem, że nigdy nie da się zrobić wszystkiego na świecie i trzeba nadawać sprawom priorytety oraz 4) regularne przypominanie sobie o celu nadrzędnym i sprawdzanie, czy kurs na pewno jest poprawny. Jeśli lubisz stawiać i osiągać cele, spróbuj mojego newslettera. I na koniec najważniejsze: kontrola Mądre poczucie kontroli w życiu to jeden z “magicznych” wytrychów otwierających zaskakująco ogromną ilość drzwi w taki sposób, że człowiekowi nawet na moment nie podskoczy tętno. Wystarczy szybko decydować, nad czym masz władztwo, a nad czym nie masz. Tyle. Umiejętność szybkiej oceny tej materii to podstawa praktycznego stoicyzmu. “Głównym zadaniem w życiu jest zrozumieć i oddzielić od siebie sprawy tak, by móc nazwać, które są sprawami zewnętrznymi poza moją kontrolą, a które związane są z wyborami, nad którymi mam kontrolę.” Epiktet (Discourses, Jeśli MASZ nad czymś kontrolę to sprawa jest prosta. Działasz. Uczysz się. Sprawdzasz, jak sobie historycznie radzili z tym inni ludzie. Wyznaczasz pewne cele i skrupulatnie je osiągasz. Ustawiasz plan i działasz zgodnie z jego założeniami. Poprawiasz i cele, i plan, tak, by ciągle pasował do rzeczywistości. W ten sposób ogarniasz: uczenie się do egzaminu, robienie notatek, sprawdzanie źródeł, dbanie o sen, przygotowywanie sobie kawy, organizację czasu wolnego. Jeśli NIE MASZ nad czyś kontroli, to to ignorujesz. W najgorszym wypadku przygotowujesz się na nadejście nieuchronnego, ale to jest już operowanie w sferze tego, nad czym masz kontrolę. Oprócz przygotowań lub reakcji nie poświęcasz tematowi poza Twoją kontrolą za dużo uwagi, bo i po co? W ten sposób przygotowujesz się należycie gdy chodzi o: pogodę, ewentualną zmianę pytań na egzaminie, brak prądu w domu, zamkniętą bibliotekę, brak kawy na całym osiedlu, mail od wykładowcy, że jednak nie będzie formy ustnej, tylko sama pisemna. Nie zmienisz tych rzeczy. Ale możesz się do nich dobrze przygotować. Poważnie. To jest aż tak proste. “Wszystko czego potrzebujesz to te trzy: pewność osądu tu i teraz; czynność dla wspólnego dobra tu i teraz; oraz podejście dziękczynne tu i teraz, za wszystko, co Cię spotka.” Marek Aureliusz (Meditations, Czyli, innymi słowy, świadomość co i po co robisz, oraz nad czym masz w tym “czymś” kontrolę, a nad czym nie. I tyle. To jest cały system, którego Marek Aureliusz używał do rządzenia Rzymem. To jest cały system, którego Epiktet używał by tworzyć gałąź jednej z najstarszych filozofii Europy. To jest cały system, którego Seneka używał, by na ile się da, kontrolować młodego cesarza Nerona. Być może współczesne książki psychologiczne lub najnowsze badania wydają Ci się kuszące. Tak zakładam, bo mnie kuszą nieustannie. Ale jest pewien magnetyzm w tym, że istnieje wiedza, dzięki której wielu wielkich, mądrych i wpływowych ludzi od dwóch tysiącleci dokonuje wielkich, mądrych i wpływowych rzeczy. Ta wiedza, ten tok myślenia, to praktyczny stoicyzm. Spróbuj do jednej z nadchodzących sesji egzaminacyjnych zaprząc go sobie, jako własny system obsługi świata. Podejrzewam, że możesz się nieźle zdziwić :) Dokładnie tego Ci życzę. Ciao , PS: Chcę jeszcze tylko wyjaśnić, czemu w nawiasach używam anglojęzycznych tytułów dzieł stoików. Powód jest prosty. Całą tę filozofię przeczytałem po angielsku i mam ją w domu po angielsku. I książki o niej też mam po angielsku. I wywiady z dzisiejszymi miłośnikami stoicyzmu oraz rozmowy z wszystkimi moimi znajomymi, z którymi na poważnie gadam o tych myślach też są po angielsku – bo to Amerykanie. W efekcie przytoczone cytaty to moje tłumaczenia z angielskiego. Jak znam życie to każdą z tych wypowiedzi znajdziesz w sto razy zgrabniejszym i piękniejszym tłumaczeniu w “prawdziwych”, historycznych tłumaczeniach Seneki, Epikteta czy Marka Aureliusza. Na potrzeby przygotowywania dla Was wielu materiałów miesięcznie stanęło jednak na mojej próbie własnej. Mam nadzieję, że to nie problem :)
See also [edit]. dzień, miesiąc, rok; Trivia [edit]. According to Słownik frekwencyjny polszczyzny współczesnej (1990), tydzień is one of the most used words in Polish, appearing 17 times in scientific texts, 47 times in news, 13 times in essays, 35 times in fiction, and 47 times in plays, each out of a corpus of 100,000 words, totaling 159 times, making it the 366th most common word inZłe okulary gorsze niż ich brak Widok namawiającego swoich rodziców dziecka na kupno wakacyjnego gadżetu podczas wyjazdu to popularny widok w miejscowościach turystycznych. Często przedmiotem próśb są kolorowe okulary przeciwsłoneczne, popularne na straganach np. w nadmorskich lokalizacjach. Choć w przypadku innych gadżetów czy zabawek to jedynie indywidualna kwestia rodzica, czy ulegnie dziecku i dokona zakupu, o tyle wybór okularów przeciwsłonecznych z niepewnego źródła może wpłynąć na uszkodzenie wzroku naszego dziecka! Okulary przeciwsłoneczne są skuteczne tylko wtedy, kiedy zastosowane w nich filtry właściwie blokują szkodliwe promienie słoneczne UVA i UVB. W przypadku szkieł z niezaufanego źródła nie możemy być pewni jakości wykonania okularów. - Naturalną ochroną człowieka przed promieniowaniem słonecznym, zarówno dorosłego jak i dziecka, jest mrużenie oczu - mówi Odpowiada Paweł Szczerbiński, optyk i optometrysta oraz ekspert Krajowej Rzemieślniczej Izby Optycznej. - Opuszczone powieki nie pozwalają dotrzeć szkodliwemu promieniowaniu do siatkówki oka. Jeśli przed naszymi oczami znajdują się okulary przeciwsłoneczne z potrzebnymi filtrami, powieki nie mrużą się, ale oczy są chronione przed szkodliwym promieniowaniem – jest ono zatrzymywane na poziomie szkła w okularach. Natomiast jeśli szkła nie posiadają odpowiednich filtrów, nasze oczy są „otwarte” na niekorzystne fale bardziej niż bez założonych okularów, ponieważ nie mrużą się! W przypadku dziecka to szczególnie ważne, jego oczy są delikatne, a niektóre struktury jeszcze się kształtują, zatem szkodliwe promienie mogą wpłynąć na nieprawidłowy ich rozwój. Dochodzimy zatem do ważnej konkluzji – dużo bezpieczniejszym rozwiązaniem będzie brak okularów i np. czapka z daszkiem niż okulary z niezaufanego źródła. Ponadto, okulary wątpliwej jakości często nie zachowują „zerowego” profilu, tzn. że szkła bez mocy dioptryjnej, przez niską jakość ich wykonania, załamują fale docierające do naszego oka. To również niebezpieczne w kontekście dziecka, którego wzrok ciągle się kształtuje i dostosowuje do obserwowanej rzeczywistości – dodaje. Gdzie kupić okulary bezpieczne dla dziecka? Wszelkie produkty optyczne należy kupować wyłącznie w profesjonalnych salonach optycznych. Często zapominamy o tym, że okulary słoneczne stymulują nasz narząd wzroku, a użytkownicy koncentrują się wyłącznie na aspekcie modowym oprawek. Ten jest również bardzo ważny, jednak priorytetem powinno być nasze zdrowie. - Jeśli szukamy okularów przeciwsłonecznych dla naszego dziecka, wybierzmy się z nim do optyka-specjalisty. Ten przeprowadzi z nami dokładny wywiad, aby zaproponować najlepsze rozwiązanie, tzn. takie, które spodoba się dziecku, ale przede wszystkim będzie bezpieczne dla jego oczu. Co kiedy dziecko ma wadę wzroku? Również będzie zadowolone – obecnie możemy wybierać wśród przeróżnych krojów oprawek i szkieł korekcyjnych – także przeciwsłonecznych. Dziecko będzie mogło wskazać, co podoba mu się najbardziej, a optyk wykona specjalne okulary – korekcyjne, przeciwsłoneczne i bezpieczne. Ponadto w okresie wakacyjnym warto zwrócić uwagę także na dodatkowe udogodnienia – np. poprosić optyka o zamontowanie do oprawek gumki, dzięki której dziecko nie zgubi okularów – dodaje Paweł Szczerbiński.
Duża część dopiero co powstałych na świat dzieci widzą wszystko wokół siebie, jakby we mgle, bardzo niejasne. Dzieje się tak dlatego, że wzrok stopniowo zaczyna dostosować się do nowych warunków, których nie było wcześniej. Dlatego wzrok dziecka w 1 miesiąc znacznie gorzej, niż u malucha, który ukończył 4 i więcej miesięcy.Opowiadanie 39 „Miłość jest najważniejsza!” *Wieczór Marta siedziała na ławce nieopodal swojego domu, a obok niej Wiktor, przez chwilę milczeli rozmowę kontynuował po chwili milczenia -Marta, to nie tak jak myślisz, nie spotkałem się z żadną kobietą, a pachnę damskimi perfumami, ponieważ urodziny Martyny się zbliżają…- powiedział kładąc swoją rękę na dłoni żony. -Urodziny Martyny… No może….-kobieta przypomniała sobie, ze to nie Martyna ma urodziny za tydzień, a ona, udawała, że uwierzyła Wiktorowi, nie chciała popsuć jego niespodzianki, wiedziała, że chciał dobrze. -Dobra, a zmieniając temat wytłumaczysz mi o jaką propozycję chodzi Piotrowi i jaką specjalizację?- zapytał zaciekawiony, zatopił swój wzrok w niebieskich oczach Marty. -Piotr… Zaproponował mi pracę w Lotniczym Pogotowiu, zwalnia się etat… Nie mówiłam Ci o tym, bo musiałam to przemyśleć… Podjęłam decyzję, chcę z nim pracować pomagać ludziom i zrobię specjalizacje z medycyny ratunkowej, a jak dzieci będą miały rok, to będę mogła wrócić do pracy- Marta patrząc na męża czekała na jego reakcję. Wiktor osłupiał z wrażenia, nie mógł powiedzieć ani słowa, po chwili jednak zaczął mówić. -Kochanie, czy Ty myślisz, że to dobry pomysł, praca w pogotowiu jest ciężka, nie chcę, żebyś się narażała… Nie chcę, żebyś narażała swoje życie i zdrowie!- powiedział po krótkim namyśle Wiktor, patrząc na Martę. -Wiktor! Proszę Cię, nie na taką odpowiedź liczyłam… Wiem, że ta praca związana jest z ryzykiem, dobrze sobie zdaję z tego sprawę, ale ja chcę pracować w pogotowiu! Dlaczego tak trudno Ci to zrozumieć?!Kto jak kto, ale myślałam, że Ty zrozumiesz mnie najlepiej! – powiedziała spuszczając głowę w dół, zawiesiła wzrok, on położył swoja rękę na jej policzku, podniósł jej głowę do góry. -Kochanie, ja się zwyczajnie o Ciebie boję! Nie chcę po raz drugi stracić najważniejszej osoby w moim życiu! Nie przeżyłbym tego… -powiedział obejmując swoimi dłońmi jej twarz. Ona przytuliła się do niego mocno. -Wiktor, kochanie ja wiem, że się o mnie boisz, ale proszę pozwól mi chociaż spróbować swoich sił, zawsze mogę zamienić helikopter na karetkę!- powiedziała uśmiechając się i mocno wtuliła się w silne ramiona męża, miała nadzieję, że Wiktor to przemyśli i się zgodzi, bo wie, że jest bardzo uparta i jak sobie coś postanowi to zawsze dopnie swego. -Martuś, ja wiem, że to dla Ciebie ważne, ale proszę obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać w pracy- powiedział patrząc na nią z troską i czułością, którą zawsze okazywał żonie. -Obiecuję! Nie martw się!- powiedziała uśmiechając się, pocałowała Wiktora w usta. -Trzymam Cię za słowo! A muszę Ci powiedzieć, że uwielbiam, kiedy mnie tak całujesz!- powiedział uśmiechając się. -Tak?! Mów mi więcej takich komplementów! –powiedziała i pocałowała go drugi raz. -Chodź idziemy do domu! Zimno już jest!- powiedział wstając z ławki i podając jej rękę, ona wstała i skierowali się do domu. Zosia spała na kanapie, a obok niej w wózku dzieci, Wiktor ucałował śpiące dzieci i Zosię i wyszli do sypialni, usiedli obok siebie i rozmawiali, żartując i śmiejąc się. *Tydzień później Nadszedł dzień urodzin Marty, kobieta właśnie wróciła z zajęć związanych z specjalizacją , w domu było cicho, wołała, ale nikt się nie odezwał, kiedy weszła do salonu usłyszała głośny krzyk przyjaciół, była tak zaskoczona, że nie mogła nic powiedzieć z wrażenia -Niespodzianka!- krzyknęli wszyscy przyjaciele wyłaniając się z zakątków pokoju. Pierwszy podszedł do Marty Wiktor, objął ją w pasie i złożył żonie najlepsze życzenia, całując ją i wręczając jej torebkę z prezentem. -Kochanie, przede wszystkim dużo zdrowia, uśmiechu, pomyślności, spełnienia wszystkich marzeń i….. dużo miłości!!!- powiedział całując ją i wręczając jej prezent. -Co za miła niespodzianka!!! Dziękuję Kochanie!- powiedziała mocno przytulając się do Wiktora i uśmiechając się. Następnie do Marty podeszła Hana z Piotrem, pierwsza życzenia złożyła Hana, a następnie Piotr. -Marta oprócz życzeń jakie złożyła Hana, to pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć i że miłość jest najważniejsza!- powiedział całując przyjaciółkę w policzek, mocno ją przytulając, posłał jej ciepły uśmiech. -Hana i Piotr dziękuje Wam! Jesteście świetnymi przyjaciółmi!- powiedziała szczęśliwa Marta przytulając Hanę i Piotra. -Szkoda, że…. Tylko przyjacielem…. –powiedział pod nosem cicho Piotr, zrobił smutną minę i odszedł na bok razem z Haną. -Marta! My z Piotrkiem, życzymy Ci, żebyś odnalazła powołanie w pracy w pogotowiu i żeby dawało Ci to tyle satysfakcji co nam!- powiedziała Martyna śmiejąc się i wręczając prezent, Piotr uściskał Martę. Wszyscy przyjaciele usiedli, Wiktor przyniósł tort czekoladowy, Marta pomyślała życzenie i zdmuchnęła świeczki. Wszyscy zjedli tort i posiedzieli miło rozmawiając i śmiejąc się. *Dwa tygodnie później Marta wracając z zajęć do domu odebrała telefon od Piotra, zapytał czy może zastąpić innego lekarza i przyjść dziś na dyżur, który zaczyna się za dwie godziny, kobieta zgodziła się, poprosiła Martynę, która miała wolne czy nie zajęłaby się dziećmi do powrotu Wiktora, ratowniczka chętnie się zgodziła, po 30 minutach Martyna była już w domu Marty i Wiktora, a Marta przygotowywała się do pracy, była zadowolona. -Marta, czy Tobie się nie wydaje, że Piotr… No, że on się w Tobie skrycie podkochuje?- zapytała Martyna. -Czasem odnoszę takie wrażenie… Kiedyś powiedział, że się we mnie zakochał, ale myślałam, że mu przeszło… Czasem myślę, że jednak nie…- powiedziała poważnie załamując ręce. -Marta, musisz z nim o tym pogadać… - powiedziała Martyna. -Pogadam wkrótce! –powiedziała zabierając swoją torebkę i wyszła. Martyna poszła do dzieci. Marta przyszła do szpitala i przebrała się, już chwilę później dostali zgłoszenie. Na miejscu byli kilka minut później, szybko wysiedli i pobiegli do pacjenta. -Nie oddycha! Chyba NZK!- powiedziała Marta. -Reanimuj go, a ja wyciągam defibrylator, odsunąć się- powiedział wykonując defibrylację. -Jest mamy rytm zatokowy!- powiedziała Marta. -Zabieramy go do szpitala!-powiedział Piotr, Marta wraz z przyjacielem zabrali go na noszach do helikoptera. -Nie polecimy!- powiedział pilot. -Trzeba wezwać karetkę! Zniesiemy go na noszach do karetki!- powiedziała Marta. -Dobra wzywam karetkę!- powiedział Gawryło. Karetka przyjechała i zabrali pacjenta do szpitala, a oni zostali na miejscu, czekali, aż ktoś przyjedzie naprawić helikopter, Marta zaczęła rozmowę poważnym tonem. -Piotr… musimy porozmawiać… Poważnie, chciałabym się Ciebie zapytać… Czy Ty dalej coś do mnie czujesz?- zapytała patrząc prostu w oczy Piotra…
napisał/a: Kamee 2013-10-25 16:27 Za tydzień jadę z chłopakiem na pierwsze wspólne wakacje, chciałabym szybko schudnąc. Macei jakąś radę? napisał/a: nkosznik 2013-10-25 17:37 Polecam picie dużej ilości zielonej herbaty. Pozbędziesz się nadmiaru wody z organizmu i bez wielkich wyrzeczeń schudniejsz nawet kilka kilogramów. napisał/a: abernaciak 2013-10-25 17:59 Szkoda, że wcześniej nie zaczęłaś się do tego przygotowywać. Diety cud, oparte na jednym produkcie nie są zdrowe. No ale jeśli chcesz, możesz przejść na cytrynową. Poprawi kondycję skóry i sprawi, że schudniesz. napisał/a: wkwasniak 2013-10-28 12:37 Skuteczne i zdrowe odchudzanie na pewno nie trwa tydzień :( Ale jeśli będziesz piła dużo wody niegazowanej i zielonej herbaty, jakiś niewielki efekt możesz osiągnąć :) Polecam również szybką dietę z kaszą jaglaną: napisał/a: monianikola 2013-10-29 12:53 hej, zdrowe odchudzanie polega na gubieniu 1 kg masy ciała w tydzien , nie licz na szybkie schudniecie dieta cud poniewaz ta nie istnieje a jak schudniesz to nadrobisz z gorka tak ze mysle bys jadla regularnie 5 posilkow dziennie co ok 3,5 godziny w malych porcjach , duzo ruchu i to wyjdzie ci na zdrowie i ladna sylwetke :)